Świąteczne laurki Lewickich
I-1767
Laurki Lewickich, towarzyszące prezentom na Boże Narodzenie 1942.
14×20,5 cm
„Scena gwiazdkowa w rodzinie Lewickich”
/Tragediaikomedia w 1 akcie/
/Mama, oglądając pormonetkę, którą dostała od dzieci, rwie włosy z głowy i – wzniósłszy ręce do nieba – z rozpaczą w głosie biada:/
Mamusia: O, życie me smutne, źli ci ludzie źli,
Gdy mam kieszeń pustą, portmonetkę dają mi.
Ze wszech stro ironia; okrutny mój los,
I cóż więc dziwnego, że na głowie bieleje mi włos?!
/Basia przestraszona (jako młodsza i wstydliwa) – schowała się za choinkę i stamtąd – robiąc przeraźliwe miny, strzygąc uchem – łypie okiem, co dzieje się w pokoju. Małgosia, przełknąwszy głośno ślinę, mówi:/
Małgosia: Miła Mamo miła, nie martw się, o nie!
Przecie życie Twoje nie jest znów tak złe.
Choć Ci brak banknotów, lecz drobniaki masz,
Przyda Ci się pewno taki prezent nasz.
Bo wiemy, że grosze w kieszeniach nosiłaś
Dostałaś więc „portfel”, choć oń nie prosiłaś.
A że prezent ten jest czapki uroczym obrazem,
Masz więc portfel i kapelusz modny zarazem.
/Basia, widząc wciąż zrozpaczoną minę Mamy, wyskakuje nagle zza choinki, krzyczy:/
Basia: Jeżeli teraz jeszcze skarżysz się na los,
Niechaj do reszty zbieleje Ci włos!
/Tatuś patrzy na wszystkie trzy kobiety przestraszonym wzrokiem nie bardzo rozumiejąc, czegoż one właściwie chcą, nie słyszawszy swoim zyczajem burzliwej rozmowy./
Tatuś: Co mówicie, co?
O cóż wam tu szło?
Bo nie słyszałem, siedząc z boku…
/Mama i córki spojrzawszy na tatusiną minę z „nie tego świata” wybuchają śmiechem, Tatuś śmieje się także, na choince świeczki trzęsą się z radości i pajace kolorowe rozwarły gęby od ucha do ucha. Następuje ogólna wesołość i zgoda w rodzinie./
Autorka niniejszaej „tragediii-komedii” wzdycha:
Ach, zgoda, chociaż raz w roku!
Mamusi, wraz z pormonetką –
Basia.
Puławy, dn. 24. XII. 1942 r.
14×10,5 cm
Małgorzatce –
Co przedziwny nieba cudem
nie porosła jeszcze brudem
od świętego Mikołaja
/który brudne dzieci łaja/
z przestrogą, by czysta była,
pachnącym się mydłem myła.